Sport Zdrowie

„Dziś ludzie wciąż szukają wymówek…” – inspirująca historia trenera personalnego Mariusza Janeckiego

W KAŻDE WAKACJE WSTAWAŁ O 4:00 RANO, ŻEBY POBIEGAĆ PRZED PRACĄ. A POTEM SZEDŁ NA BUDOWĘ – 12 GODZIN CIĘŻKIEJ HARÓWKI, POWRÓT DO DOMU I SEN, A OD RANA ZNÓW TRENING. ŚWIEŻO PO MATURZE, GDY KOLEDZY Z TECHNIKUM IMPREZOWALI, OBLEWALI WEJŚCIE W DOROSŁOŚĆ, WYJEŻDŻALI NA WAKACJE, ON PRACOWAŁ, ŻEBY MÓC REALIZOWAĆ WŁASNE MARZENIA. TAK ROZPOCZĘŁA SIĘ HISTORIA MARIUSZA JANECKIEGO, JEDNEGO Z NAJLEPSZYCH TRENERÓW PERSONALNYCH W KRAKOWIE. TO OPOWIEŚĆ O TYM, JAK W BÓLACH RODZĄ SIĘ EKSPERCI.

Bycie trenerem personalnym oznacza kompleksową opiekę nad podopiecznymi. Dla  Mariusza wiąże się to z 24-godzinną dostępnością. Kiedy zabiera się za oglądanie serialu, dzwoni telefon. „Mariusz, wiesz co, nie ma tej mąki jaglanej, którą kazałeś mi kupić. Czy mogę wybrać jakiś zamiennik?”, „Halo, Mariusz? Mam ochotę na ciastko. Pomocy!”. Trochę psychologiem, trochę life coachem, a przy tym dietetykiem, instruktorem, nauczycielem i propagatorem zdrowego życia – tym wszystkim musi być trener personalny. Ogrom wiedzy, jaki trzeba przyswoić, a w dodatku świecić przykładem, wymaga poświęcenia całego swojego czasu. Janecki mówi: „Zajmuję się układaniem kompleksowych planów dietetycznych, treningowych oraz suplementacyjnych. Krótko mówiąc – pomagam osiągać klientom wymarzoną sylwetkę, poprzez świadczenie pełnych usług od A do Z.”

Janecki ze sportem związany był od najmłodszych lat. Dziś jest dyplomowanym Trenerem Personalnym, a sport to jego pasja i sposób na życie. Wspomina: „Zamiłowanie do kulturystyki i fitnessu oraz zdrowego stylu życia pojawiło się u mnie w wieku 14 lat, od tamtej pory jestem nieustannie związany z branżą Fitness &Wellness.” Na pytanie o wszechobecny „wysyp” trenerów personalnych, Janecki pobłażliwie się uśmiecha. „Słyszałem, że dziś można zrobić trzydniowy kurs przez internet, żeby dostać dyplom. I potem taka osoba uważa się za kompetentną! A przecież tutaj wszystko opiera się na żmudnie zdobywanej wiedzy, co trwa całe lata, ba! całe życie. Można jej szukać na kursach, w książkach, internecie, ale przede wszystkim liczy się praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka!”

A praktyką Janecki może pochwalić się niekrótką. Już w gimnazjum – wspólnie z bratem – kupili pierwszą sztangę, a tata pomógł im zamontować ławeczkę do ćwiczeń. „Pakowali” w domowych warunkach, niewiele wiedząc o technice, ale stopniowo dostrzegając efekty. Te pierwsze lata to czas wielu wyrzeczeń i poświęceń w imię swojej pasji.

Jest coś, czego Janecki wyjątkowo nie lubi u swoich podopiecznych. To wymówki, których wciąż szukają, żeby nie ćwiczyć, nie trzymać diety, odpuścić sobie. Jego zdaniem wynikają tylko i wyłącznie z lenistwa, a nie z braku czasu czy funduszy.

W czasach szkolnych co roku pracowałem całe wakacje. To była ciężka praca fizyczna po lekcjach – na dachach, na wysokościach. Dzięki zarobkom było mnie stać na trenowanie. Najpierw w domu, potem w Szczercowie na małej siłowni oddalonej o 10 km, by następnie dojeżdżać 30 km aż do Częstochowy. Już po maturze przez trzy miesiące wstawałem o 4:00 rano pobiegać, żeby później lecieć na 12 h do pracy na budowę, a wieczorem pakować na siłowni. Zero życia osobistego. Praca i treningi. Miałem CEL – chciałem go zrealizować.

Dzisiejszy świat sprzyja osobom pragnącym dbać o siebie. W sklepach dostępne są zdrowe produkty, w marketach możemy znaleźć bio-owoce i bio-warzywa hodowane na naturalnym nawozie, w większych i mniejszych miastach siłownie wyrastają „jak grzyby po deszczu”. Tym większy szacunek należy się komuś, kto swoją walkę o piękną sylwetkę i zdrowe odżywianie rozpoczął w czasach, gdy Polacy nie słyszeli o ksylitolu, kaszy jaglanej, amarantusie i nasionach chia. „W tamtych czasach szybko zacząłem wyróżniać się na tle kolegów. Poświęciłem się budowaniu sylwetki i edukacji na temat zdrowego stylu życia. Teraz tę pasję zmieniłem na pracę!” – śmieje się.

Nie zawsze jednak było tak kolorowo. Janecki miał bowiem drugą wielką miłość – piłkę nożną – z której musiał zrezygnować ze względu na brak funduszy. „Grałem od dziecka. W pewnym momencie dostałem nawet propozycję trenowania w europejskich klubach. Niestety koszta takiego wyjazdu znacznie przekraczały moje skromne możliwości. Marzenia o karierze piłkarza musiały ustąpić.”

Jako trener personalny Janecki wie, że odżywianie i nawodnienie jest niezwykle istotne w procesie kształtowania sylwetki. Woda odpowiada między innymi za regulację temperatury ciała, transport substancji, a także odgrywa bardzo ważną rolę podczas trawienia i rozpuszczania witamin. Dlatego każdy musi pamiętać o jej regularnym spożywaniu. Dzięki odpowiedniemu nawodnieniu wzmacnia się system immunologiczny i ograniczany jest proces starzenia i obumierania komórek.

Janecki codziennie zachęca swoich podopiecznych do picia wody przed, w trakcie i po treningach. Sprzyja to nie tylko efektywnym ćwiczeniom, dobremu samopoczuciu i energii, ale też pozwala szybciej zredukować tkankę tłuszczową. „A jednak woda wodzie nierówna” – dodaje trener – „pamiętam przypadek mojego klienta, który zawsze przed treningiem kupował sobie w sklepiku buteleczkę wody i popijał ją, ćwicząc. Czuł się okropnie, ćwiczenia w ogóle mu nie wychodziły, już po kilku minutach było mu niedobrze. Poradziłem mu: wiesz co, zmień wodę na inną. Już po kilku dniach zaobserwowaliśmy znaczną poprawę!”

Wszystkim swoim podopiecznym, zarówno tym, którzy borykają się z dużą otyłością, jak i tym, którzy budują sylwetkę kulturysty, Janecki zaleca picie źródlanej wody alkalicznej o pH powyżej 7,5 – czyli o zasadowym odczynie. A dlaczego? Bo pomaga ona w walce z potreningową bolesnością mięśni (tzw. zakwasy), nawadnia lepiej niż zwykła woda mineralna, łagodzi skutki złego odżywiania i wpływu substancji takich jak kofeina, nikotyna, alkohol na nasze ciała. „Zmiana naszej codziennej wody na alkaliczną może mieć kluczowy wpływ na zdrowie i samopoczucie” – podkreśla Janecki.

W dążeniu do sylwetki idealnej najlepiej zaufać ekspertom. Oddając się w ręce trenera personalnego mamy pewność, że zyskujemy przewodnika, mentora i kogoś, kto zmotywuje nas w chwilach kryzysu. Bo jak kończy Mariusz Janecki: „To, skąd pochodzisz bądź jaki masz status, jest sprawą drugorzędną. Dla mnie najważniejsze jest to, co chcesz dla siebie zrobić i jesteś w pełni świadom wysiłku jakiemu musisz sprostać!